Hej, witam wszystkich.
Dawno mnie nie było. Po prostu czuję się wykończona. Bilans na dziś... Szczerze mówiąc nie mam sił, żeby wszystko pisać i po kolei liczyć, ale wyszło mi ok 1000kcal. Nic szczególnego się raczej nie dzieje. Jem, co prawda zdrowe rzeczy, ale potem ryczę. Przeżywam, bo teraz nie chudnę. Cały czas wahania 57-58 i coś. ;/// Zauważyłam, że tata się podpytuje, więc staram się jeść. Mam nadzieję, że w końcu dojdę do ty 45, a potem 30kg.
Boję się jutra. Najpierw masz w szkole i zakończenie projektu historycznego, co równa się dużo jedzenia, potem u babci na podwieczorek, podobna sytuacja. Ale NIE MOGĘ zawieść ;/
Boże, dzisiaj widziałam tak super chudą dziewczynę jak byłam na spacerze, że jestem 2x bardziej zdeterminowana.
kochana, będzie dobrze, nie martw się, trzeba znaleźć sobie thinspiracje, ja mam nawet w telefonie na tapecie. :* Wiem, jak to jest jak ktoś Cię wiecznie pilnuje z jedzeniem, mam teraz ten sam problem.. ;(
OdpowiedzUsuńdokładnie, trzeba mieć w sobie motywacje i dużo siły. ja też siebie zawiodłam ostatnio... ale walczymy o marzenia! *
OdpowiedzUsuńhttp://majaproana.blog.interia.pl/