Ohayo~
Dawno mnie nie było, za co przepraszam, ale szczerze mówiąc
miałam bardzo napięty grafik, prawie codziennie sprawdzian i oczywiście
kartkówki. Nauczyciele chcą mieć oceny przed końcem roku. Jutro mam tylko informatykę, więc znalazłam
trochę czasu.
U mnie nie najlepiej. W ciągu tego weekendu (tylko 3 dni!!!)
pochłonęłam około 3000-3500 kcal! Mój pierwszy napad głodu w życiu i dalej nie
mogę tego przetrwać. Ale podnoszę się. Dieta owocowo-warzywna i prę na przód.
Dalej podkradam słodycze z szafki i chowam do siebie, żeby było że coś jem. Na
razie mi wychodzi. A może i nie… W końcu ten weekend… Normalnie w tydzień tyle
nie zjadam.
Ale dzisiejszy dzień ok. Kumpela poszła do Maca i kupiła
moje ulubione lody, a ja ich nie tknęłam ^-^. Dzisiejszy bilans (na razie) ok.
Śniadanie: jakaś 1/5 ogórka – ok. 10kcal
2 Śniadanie: Nic
Obiad: marchewka, arbuz, pół granatu – ok. 230 kcal.
Na razie 240, czyli mogę zjeść dzisiaj jeszcze 40. Poradzę
sobie.
A w ogóle to wczoraj po tej godzinnej kąpieli, maseczkach,
balsamach, kulach etc. czuję się świetnie. Tylko czemu w szkole nie jest
świetnie…?
Hold on, Beautiful ;**
hej, rozumiem twoje napady głodu... niestety czasem nie da się powstrzymać, ale pamiętaj o tym że jesteś silna bo mamy swój cel! *
OdpowiedzUsuńhttp://majaproana.blog.interia.pl/